Na prośbę blo dżerki dodam wywiad, a rozdział dopiero po tym jak skomentujecie poprzednie😉😘
Wywiad z Hermioną Nathalie Riddle
Składzik na miotły
Prowadzący - redaktor naczelny Hogwarckich Nowinek: Michael Corner
-Czy mogę mówić do ciebie po imieniu? – zapytał na wstępie Michaś (tak pieszczotliwie nazywamy Michaela w studiu) swoją dzisiejszą rozmówczynię.
-Ech… Wolałabym „O Wielka Pani Riddle” – odpowiedziała patrząc na niego z wyższością. Ten przełknął ślinę poprawiając swój krawat.
-O-oczywieście „O Wielka…”
-Żartowałam. Mów mi po prostu Hermiona – przerwała wyraźnie znudzona podejściem chłopaka.
-A, więc Hermiono, kiedy dokładnie się dowiedziałaś, że jesteś córką Sama-Wiesz-Kogo?
-Zanim odpowiem napomnę tylko, iż zdania nie rozpoczyna się od „A więc” – Michael najwyraźniej nie był zadowolony z jej słów i na chwilę wyłączył dyktafon. Kiedy ponownie go włączył sytuacja w składziku była bardzo napięta. Ślizgonka miała założone na klatce piersiowej ręce i zrobiła naburmuszoną minę zbuntowanej nastolatki.
-Mam zadać następne pytanie? – bąknął równie zdenerwowany krukon.
-Tak byłoby najlepiej.
-Jakie są twoje najgorsze cechy? – nim dziewczyna odpowiedziała zerknęła dyskretnie na kartkę z pytaniami i prychnęła z wdziękiem jak przystało na arystokrację.
-Tam pisze, „Jakie są twoje najlepsze cechy”.
-Literówka.
-Cokolwiek. A odpowiadając na pytanie to sądzę, że bywam zrozumiała, ale bardzo rzadko i tylko wtedy, kiedy sytuacja mnie do tego zmusza. Więcej złych cech raczej nie zauważyłam.
-Ciekawe… - zamyślił się wyraźnie Corner – Ulubione danie?
-Lasagne.
-Najśmieszniejszy epizod w twoim życiu?
-O! Był całkiem niedawno. Siedziałam w pokoju wspólnym Slytherinu i odrabiałam wypracowanie zadane przez Profesor McGonagall, kiedy do środka wpadł Blaise z Pansy. Oboje ciężko dyszeli i byli cali mokrzy. Wypatrzyli mnie i z wielkimi uśmiechami podeszli do kanapy, na której siedziałam. Tyle, że nie usiedli tylko schowali się za oparciem, chciałam ich wypytać, co takiego znowu wyprawiają, jednak…
-Czyli Blaise i Pansy są takimi śmieszkami tak? – przerwał dziennikarz.
-Tak, co rusz wymyślają nowe żarty. Są jak bliźniacy Weasley.
-A, zatem w domu węża nie mieszkają jedynie samolubni arystokraci?
-Oczywiście, że nie! To tylko stereotyp. Owszem zdarzają się pojedyncze przypadki samolubnych arystokratów, ale ślizgoni tak naprawdę są bardzo wyluzowani.
-No powiedzmy, że ci wierzę. Dokończysz swoją opowieść?
-Nim udało mi się cokolwiek powiedzieć jak burza do salonu wpadł Malfoy. Niczym zwierzę polujące na swoją ofiarę rozejrzał się szybko po pokoju i poszedł śladami Zabiniego i Parkinson. Wspomniana dwójka zerwała się do biegu rozpoczynając zabawę w berka z dzikim zwierzem M. zaznaczam, iż oni tak go nazwali. Po chwili zabawa przeistoczyła się w walkę na rzucanie coraz to głupszych zaklęć w przeciwnika. Połowa osób tam przesiadujących skończyła z dziwnymi deformacjami ciała. Wtedy postanowiłam wkroczyć i zakończyć tą dziecinna dziecinadę. Niestety oberwałam zaklęciem bujnych włosów, które zasłoniło mi widok, więc na oślep rzuciłam jęzlep. Celowałam w Draco, bo zaczynał wyraźnie przesadzać z rzucanymi zaklęciami, ale trafiłam w jedzącego babeczkę, Crabba. Na szczęście całą tą maskaradę powstrzymał profesor Snape. Najśmieszniejsze jest to, że na koniec wszyscy zwartą grupą udaliśmy się do Skrzydła. Gdybyś ty widział jak pani Pomefry na nas patrzyła. – Michael nawet nie zauważył, kiedy Hermiona skończyła. Ciągle się śmiał po tym jak usłyszał, że ślizgonka oberwała zaklęciem bujnych włosów. Lecz gdy zobaczył minę arystokratki natychmiast się opanował.
-Naprawdę świetna historia. No to teraz ostatnie pytanko. Gdzie teraz mieszkasz?
-Grrr… Jeśli ty naprawdę sądzisz, że takim niepozornym pytaniem sprawisz, że powiem ci gdzie się mieści kwatera mojego ojca to się grubo mylisz. Ktokolwiek kazał ci to zrobić niech wie, że nigdy nikomu nie powiem! Wywiad uważam za zakończony! Żegnam! – po byłej gryfonce został tylko kurz, który rozpylił się przez jej gwałtowne wstanie i cichnący już odgłos zatrzaskiwanych drzwi.
***
-Co sądzę o Hermionie? – zapytał dla pewności Blaise Zabini nowy przyjaciel ex przyjaciółki Harry’ego Pottera – to naprawdę super osoba. Poza tym gdybyś ty ją widział w piżamce. Ślinka leci na samo wspomnienie. Jest także niezwykle mądrą i błyskotliwą czarownicą, ale to nie moje słowa. Znaczy moje! Zagroziła, że jeśli tego nie powiem to nie odda mi mojego kufra z wszystkimi zapasami Ognistej Whiskey.
-Miona
posiada niezwykłą osobowość. Ma także smykałkę do mody. Oddana przyjaciółka i
pomocna dziewczyna to zdecydowanie jej najlepsze cechy – wyjawiła Pansy
Parkinson.
-Riddle?
Wkurzająca, przemądrzała i nudna. Chociaż zdarza się jej zaszaleć, wtedy super
osoba. – powiedział Draco Malfoy na odchodnym zwalając Michaela z krzesła.
-Ta
zdrajczyni? Myślałem, że była moją przyjaciółką, ale myliłem się. To
najpodlejsza istota na tej ziemi. Razem z tą zgrają arystokratycznych szumowin
zużywa tylko niepotrzebnie Hogwarckie powietrze. Zwłaszcza w bibliotece! –
wykrzyczał Ronald Weasley plując Cornerowi w dyktafon.
Osobiste zdanie dziennikarza:
Hermiona Riddle zdecydowanie jest jedną z tych bardziej zauważalnych uczniów w Hogwarcie. Martwi mnie jednak jej wulgarne zachowanie. Dowiedziałem się dzisiaj bardzo wiele ciekawych informacji na jej temat i mogę „z czystym sumieniem” oznajmić, iż moim zdaniem jest niebezpieczna dla otoczenia i wyraźnie podąża ścieżką swojego ojca, który przypomnę jest najpotężniejszym czarnoksiężnikiem w świecie magii. Żeby jej zbytnio nie pogrążyć mogę dodać, iż w towarzystwie swoich pomagierów jest ciepłą osóbką, potrafiącą okazywać dobre uczucia.
Wywiad z Hermioną Nathalie Riddle
-Ech… Wolałabym „O Wielka Pani Riddle” – odpowiedziała patrząc na niego z wyższością. Ten przełknął ślinę poprawiając swój krawat.
-O-oczywieście „O Wielka…”
-Żartowałam. Mów mi po prostu Hermiona – przerwała wyraźnie znudzona podejściem chłopaka.
-A, więc Hermiono, kiedy dokładnie się dowiedziałaś, że jesteś córką Sama-Wiesz-Kogo?
-Zanim odpowiem napomnę tylko, iż zdania nie rozpoczyna się od „A więc” – Michael najwyraźniej nie był zadowolony z jej słów i na chwilę wyłączył dyktafon. Kiedy ponownie go włączył sytuacja w składziku była bardzo napięta. Ślizgonka miała założone na klatce piersiowej ręce i zrobiła naburmuszoną minę zbuntowanej nastolatki.
-Mam zadać następne pytanie? – bąknął równie zdenerwowany krukon.
-Tak byłoby najlepiej.
-Jakie są twoje najgorsze cechy? – nim dziewczyna odpowiedziała zerknęła dyskretnie na kartkę z pytaniami i prychnęła z wdziękiem jak przystało na arystokrację.
-Tam pisze, „Jakie są twoje najlepsze cechy”.
-Literówka.
-Cokolwiek. A odpowiadając na pytanie to sądzę, że bywam zrozumiała, ale bardzo rzadko i tylko wtedy, kiedy sytuacja mnie do tego zmusza. Więcej złych cech raczej nie zauważyłam.
-Ciekawe… - zamyślił się wyraźnie Corner – Ulubione danie?
-Lasagne.
-Najśmieszniejszy epizod w twoim życiu?
-O! Był całkiem niedawno. Siedziałam w pokoju wspólnym Slytherinu i odrabiałam wypracowanie zadane przez Profesor McGonagall, kiedy do środka wpadł Blaise z Pansy. Oboje ciężko dyszeli i byli cali mokrzy. Wypatrzyli mnie i z wielkimi uśmiechami podeszli do kanapy, na której siedziałam. Tyle, że nie usiedli tylko schowali się za oparciem, chciałam ich wypytać, co takiego znowu wyprawiają, jednak…
-Czyli Blaise i Pansy są takimi śmieszkami tak? – przerwał dziennikarz.
-Tak, co rusz wymyślają nowe żarty. Są jak bliźniacy Weasley.
-A, zatem w domu węża nie mieszkają jedynie samolubni arystokraci?
-Oczywiście, że nie! To tylko stereotyp. Owszem zdarzają się pojedyncze przypadki samolubnych arystokratów, ale ślizgoni tak naprawdę są bardzo wyluzowani.
-No powiedzmy, że ci wierzę. Dokończysz swoją opowieść?
-Nim udało mi się cokolwiek powiedzieć jak burza do salonu wpadł Malfoy. Niczym zwierzę polujące na swoją ofiarę rozejrzał się szybko po pokoju i poszedł śladami Zabiniego i Parkinson. Wspomniana dwójka zerwała się do biegu rozpoczynając zabawę w berka z dzikim zwierzem M. zaznaczam, iż oni tak go nazwali. Po chwili zabawa przeistoczyła się w walkę na rzucanie coraz to głupszych zaklęć w przeciwnika. Połowa osób tam przesiadujących skończyła z dziwnymi deformacjami ciała. Wtedy postanowiłam wkroczyć i zakończyć tą dziecinna dziecinadę. Niestety oberwałam zaklęciem bujnych włosów, które zasłoniło mi widok, więc na oślep rzuciłam jęzlep. Celowałam w Draco, bo zaczynał wyraźnie przesadzać z rzucanymi zaklęciami, ale trafiłam w jedzącego babeczkę, Crabba. Na szczęście całą tą maskaradę powstrzymał profesor Snape. Najśmieszniejsze jest to, że na koniec wszyscy zwartą grupą udaliśmy się do Skrzydła. Gdybyś ty widział jak pani Pomefry na nas patrzyła. – Michael nawet nie zauważył, kiedy Hermiona skończyła. Ciągle się śmiał po tym jak usłyszał, że ślizgonka oberwała zaklęciem bujnych włosów. Lecz gdy zobaczył minę arystokratki natychmiast się opanował.
-Naprawdę świetna historia. No to teraz ostatnie pytanko. Gdzie teraz mieszkasz?
-Grrr… Jeśli ty naprawdę sądzisz, że takim niepozornym pytaniem sprawisz, że powiem ci gdzie się mieści kwatera mojego ojca to się grubo mylisz. Ktokolwiek kazał ci to zrobić niech wie, że nigdy nikomu nie powiem! Wywiad uważam za zakończony! Żegnam! – po byłej gryfonce został tylko kurz, który rozpylił się przez jej gwałtowne wstanie i cichnący już odgłos zatrzaskiwanych drzwi.
-Miona
posiada niezwykłą osobowość. Ma także smykałkę do mody. Oddana przyjaciółka i
pomocna dziewczyna to zdecydowanie jej najlepsze cechy – wyjawiła Pansy
Parkinson.
-Riddle?
Wkurzająca, przemądrzała i nudna. Chociaż zdarza się jej zaszaleć, wtedy super
osoba. – powiedział Draco Malfoy na odchodnym zwalając Michaela z krzesła.
-Ta
zdrajczyni? Myślałem, że była moją przyjaciółką, ale myliłem się. To
najpodlejsza istota na tej ziemi. Razem z tą zgrają arystokratycznych szumowin
zużywa tylko niepotrzebnie Hogwarckie powietrze. Zwłaszcza w bibliotece! –
wykrzyczał Ronald Weasley plując Cornerowi w dyktafon.