środa, 29 lipca 2015

Rozdział 1



Obudził mnie krzyk mojej mamy z dołu. Wstałam szybko z łóżka, by zobaczyć co się stało. Jak najszybciej mogłam zbiegłam ze schodów i niczym burza wpadłam do pokoju dziennego. W salonie stało dwóch śmierciożerców. Z doświadczenia wiedziałam co mam zrobić. Szybko wyjęłam różdżkę, lecz oni mnie nie atakowali. To dość dziwne jak na sługusów czarnego Pana.

-Czego od nas chcecie? - zapytałam, wciąż gotowa odparować atak z ich strony.

-Nie od "was", lecz od ciebie - powiedział wyższy z nich. Po głosie rozpoznałam, że to Lucjusz Malfoy, który nawiasem mówiąc powinien gnić w Azkabanie, więzieniu dla czarodziejów.

-Ode mnie? - zdziwiłam się.

-Rodzice ci nie powiedzieli? - słowo "rodzice" powiedział z taką odrazą, że się wzdrygnęłam.

-Czego mi nie powiedzieli? - spojrzałam się w stronę mojej mamy, która leżała, na podłodze, ale jakoś nie robiło to na mnie wrażenia. Co ze mną jest nie tak ! Stara Hermiona od razu pomogłaby rodzicom! Mama spróbowała się podeprzeć, jednak po nieudanej próbie poddała się i zaczęła opowieść, o tym jak to się znalazłam w jej ramionach. Żałosne.

-Kochanie, my naprawdę, chcieliśmy dobrze. Zanim ciebie dostaliśmy, to z twoim tatą staraliśmy się o dziecko ale nie mogłam zajść w ciążę, jestem bezpłodna. Pewnej nocy gdy już straciliśmy nadzieję na dziecko, ktoś nam ciebie podrzucił pod drzwi, byłaś w koszyku, a obok ciebie, leżał list.

-Co pisało w tym liście? - uznałam, że może być to jakaś ciekawa informacja.

-Że w dniu twoich siedemnastych urodzin masz się dowiedzieć kim naprawdę jesteś.

-A kim jestem?

-Córką samego Lorda Voldemorta - powiedział za mamę Malfoy senior.

-Co!? Nie to... to niemożliwe, przecież on nawet nie ma żony. Dziecko!? Ja nie wierzę! - to chyba jakiś absurd, ja córką Toma Marvolo Riddle'a! Gdzie jest ukryta kamera?!

-Wierzyć nie musisz, ale powiedz mi. Czy ostatnio zmieniło się twoje nastawienie do tego kim jesteś? Twój wygląd też się zmienił, nie wyglądasz już jak szlama Granger, wyglądasz jak arystokratka z bardzo dobrej rodziny.

-Ale jak to możliwe, że mój wygląd ,że ja... tak się zmieniłam.

-Zanim cię tu przyniesiono twoja... prawdziwa matka, rzuciła na ciebie zaklęcie, które zmieniło twój charakter i wygląd.

-Dlaczego to zrobiła? - zanim pan Malfoy zdążył odpowiedzieć moja szlamowata matka nam przerwała.

-Córeczko nie słuchaj go ! Przecież on jest człowiekiem tego, z którym walczysz!

-Będę się słuchać kogo chce! - zwróciłam się w jej stronę. - jesteś nic nie warta. Brzydzę się tego, że ty mnie wychowałaś, razem z nim - tu wskazałam na nieprzytomnego Wendella Granger, który śmiał się nazywać moim ojcem. Monica zrobiła wystraszoną minę.

-Hermionko pamiętaj o tym, ile razem przeżyliśmy, jesteśmy rodziną.

-Nie obchodzi mnie to! - za plecami usłyszałam jak ojciec Dracona razem z drugim śmierciożercą się śmieją. Podniosłam różdżkę i wycelowałam w kobietę. Zaczęła płakać. Zaśmiałam się złowieszczo i wypowiedziałam dwa słowa przez które Harry ma bliznę na czole. - Avada Kevadra - zielone światło uderzyło w jej ciało i pani Granger przestała oddychać. To samo zrobiłam "ojcu".

-Wykapana córusia tatusia, co nie Carrow?

-Sie wie.

-Co tak stoicie!? Wyczarujcie ten mroczny znak i spadamy.



-Yyy... tak jest! - krzyknął Amycus. Wyszliśmy z mojego byłego domu i po wyczarowaniu owego mrocznego znaku teleportowaliśmy się. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam wielką rezydencję. Lucjusz Malfoy podszedł do bramy, na której widniała litera "R", jak Riddle. Po chwili wrota się otworzyły, i ruszyliśmy do drzwi. Kiedy znaleźliśmy się w środku jedyne co zobaczyłam to kobieta, która schodziła po schodach i zemdlałam.

wtorek, 28 lipca 2015

Prolog


Od pewnego czasu coś jest ze mną nie tak. Czuje się inna. Jestem niezadowolona z faktu, że jestem szlamą, a na dodatek, moi rodzice dziwnie się zachowują, jak nie oni. Chociaż nie mam się co im dziwić, coraz częściej się kłócimy. Mama ostatnio chodzi jakaś zestresowana i posyła w moją stronę smutne spojrzenia, a tata już się do mnie nie uśmiecha. W sumie to co oni mnie obchodzą, to zwykli nic nie znaczący mugole. Nigdy bym tak o nich nie powiedziała ! Co się ze mną dzieję!? Charakter to nie jedyna moja zmiana jest jeszcze wygląd. Moje włosy nie są już szopą nie do opanowania, są teraz prawie proste. Nie mają już nawet swojego dawnego koloru. Są o wiele ciemniejsze niż kiedyś. Oczy zamiast koloru słodkiej mlecznej czekolady, mają teraz odcień gorzkiej, ciemnej czekolady. Mój biust się powiększył, schudłam i nie jestem już tą niską Mionką, ale mierzącą 173cm Hermioną. Tak Hermioną, przyjaciółką Srottera i Wieprzleja. Tylko, że teraz sprawy się skomplikowały. Na lepsze? Czy na gorsze?