sobota, 10 czerwca 2017

Rozdział 13



Hermiona

-To było... totalnie nieodpowiedzialne Malfoy! Co ty sobie myślałeś?! A jakby miotła przyleciała chwilę później? Czy ty zdajesz sobie sprawę, że mogliśmy zginąć?! - zrugałam Malfoya. Ja rozumiem, że nie chciał zostać przyłapany na niecnym uczynku, ale żeby tak skakać z okna?! Myślałam, że zginę na Salazara. Na dodatek biedny Dean uderzył głową o podłogę, bo przecież wielce ważny pan arystokrata nie będzie ruszał rączką dla jakiegoś tam Gryfona! Phi, i co jeszcze? Ten kretyn totalnie oszalał. Dobrze, że przynajmniej udało nam się zabrać pelerynę, chociaż Ronald pewnie już zauważył jej brak. To dziwne, że on i Dean poszli tak wcześnie do wieży, przecież jest jeszcze 20 minut OPCMu. Może coś się stało, a ja i Draco o tym nie wiemy, bo uciekliśmy! Na Godryka, ależ my jesteśmy nieodpowiedzialni!

-Ekhem, jest tam kto? - zapytał szarooki machając mi ręką przed twarzą.

-Tak! Jesteś strasznie nieodpowie...

-...dzialny, tak wiem słyszałem to już od ciebie dzisiaj z pięćset razy. Zluzuj podpaskę, bo chyba cię uwiera.

-Ach tak? - zapytałam jeszcze bardziej czerwieniejąc ze złości, chyba ten czubek pomyślał, że zaraz mi głowa pęknie, bo gwałtownie się ode mnie odsunął - Co ty?

-Jesteś jak Voldemort - powiedział, całkiem wystraszony, na co tylko parsknęłam.

-Co? Nos mi odpadł? - zaśmiałam się z jego głupiego porównania. Jednak jego odpowiedź i mnie lekko wystraszyła.

-Miałaś przed chwilą czerwone oczy, jak Voldemort.

-Nie gadaj bzdur. Przywidziało ci się, a teraz lepiej tak nie stójmy, tylko chodźmy już do tej Wielkiej Sali - zmieniłam szybko temat i ruszyłam w stronę naszego miejsca docelowego.

-Jak chcesz - przyznał chłopak i poszedł w moje ślady.

***

Na schodach oryłam nas peleryną niewidką, co dziwne, Draco szczególnie się nią nie zachwycał, a jedyne co widniało na jego twarzy to grymas złości.

-Jak to możliwe, że akurat taki Potter ma takie "coś" a ja nie - zamyślił się przybierając minę niezadowolonego z sytuacji. Głupek.

-Harry przynajmniej wykorzystuje ją w dobrym celu - powiedziałam szybko. W połowie to była prawda, bo nie raz właśnie do tego ta peleryna służyła, ale jak wiadomo taki gadżet kusi, więc i do własnych celów była wykorzystywana. No, ale Draco tego wiedzieć nie musi.

-Tak, tak. Skończmy ten temat - machnął ręką chłopak.

-Jak chcesz.

-Wiesz co? - zapytał nagle Malfoy.

-Co znowu?

-Przytulnie tu - puścił mi oczko. O Godryku! Czy on mnie właśnie podrywa?!

-Taaa... Wiesz, kiedy byłoby przytulniej? - zapytałam uwodzicielsko w duchu śmiejąc się z zaskoczonej miny Malfoy'a, który nagle cały się spiął.

-No, kiedy? - spojrzał na mnie wyczekująco. Chłopacy... Tylko o jednym myślą.

-Kiedy byłabym tu sama - podkreśliłam dobitnie, na co Draco się zaśmiał.

-Ale z ciebie kocica Riddle. Coś tam ci jednak zostało z tej gryfonki.

-Jak widać.

***

-Może przeczytaj to w mowie węży. Jeśli Potter rzeczywiście w taki sposób otworzył komnatę tajemnic, to może to też tak się otwiera - zaproponował ślizgon. Zgadzam się, że wężomowa bardzoby się  przydała, tylko, że ja nie mam takiej zdolności, co chyba muszę mu uświadomić.

-Możliwe, że masz rację. Tyle, że ja nie gadam po wężowemu! - podkreśliłam dobitnie ostatnie zdanie.

-Potti, też tak myślał, dopóki nie spotkał na swojej drodze węża.

-No dobra, ale jak my tu teraz wykombinujemy tego gada. Chyba nie nosisz w kieszeniach małych wężyków? Co nie? - zapytałam prześmiewczo.

-Niby uznawana za równą Rovenie, a taka niekumata. Kochanie, w jaki sposób wszyscy dowiedzieli się o darze Wybrańca?

-Serpensortia! - powiedziałam podekscytowana.

***

-Czemu go zabiłeś? To tylko zwierzę...

-Dostaliśmy od niego to co chcieliśmy, więc przestał być użyteczny - wyjaśnił mi jak małej dziewczynce Malfoy. Pokłóciłabym się jeszcze przez chwilę, ale za dziesięć minut kończą się zajęcia, więc musimy trochę przyspieszyć tempa.

-Niech ci będzie... - poddałam się dla ochrony czasu, jeszcze do tego tematu wrócę, niech nie będzie bydlak taki wesoły, bo jak mu powiem parę słów co o jego zachowaniu myślę, to zetrę mu ten jego uśmieszek z tej pięknej buźki... znaczy... okropnej!

-No... to dawaj! - powiedział Draco pocierając swoje dłonie o siebie w geście podekscytowania.

-Otwórz się!  - zasyczałam w mowie węży, a przynajmniej mam taką nadzieję. Spojrzałam wyczekująco na posadzkę i moim oczom ukazała się księga.

-Oł jeee! - ucieszył się ślizgon z rezultatów.

Czuje taką ekscytacje.

-Czy to "Ksiega Starożytności"? O Merlinie! Udało się!

***

-I wy tak po prostu tam poszliście? I ten obraz was tam wpuścił? Jacie kręcę! Czemu mnie ze sobą nie zabraliście? - zapytał Diabeł, który zachwycał się naszym wyczynem. Chociaż, jak tak  patrzy się na to z pryzmatu czasu to, rzeczywiście było całkiem fajne przeżycie.

-Ale nie usłyszałeś najgorszego - zaczęłam - Kiedy udało mi się w końcu znaleźć tą pelerynę, okazało się, że Dean Thomas wszedł do dormitorium. Na całe szczęście Draco rzucił na niego zaklęcie zapomnienia, więc nawet nie będzie nas pamiętać, ale gorsze jest to, że jak chcieliśmy opuścić sypialnię to Malfoy usłyszał, wchodzącego po schodach Rona. I wiesz co ten dureń zrobił?

-Co - zaśmiał się Blaise, spoglądając z uznaniem na kumpla.

-Złapał mnie w pasie - tu czarnoskóry mi przerwał żeby zagwizdać na Malfoy'a - i wyskoczył ze mną przez okno!

-Stary! Jesteś bogiem! Uświadom to sobie, sobie.

-Wiem Dieble, nie musisz mi przypominać - ukłonił się delikatnie chcąc okazać przychylność czarnoskóremu, który wybuchnął śmiechem.

-Tak, tak, śmiechu warte panowie. Rozumiem Zabini, że nie chcesz wiedzieć co wydarzyło się później? - chłopak wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.

-To coś jeszcze potem było?!

-Tak. Udało nam się zakraść do wielkiej sali i otworzyć skrytkę pod tym betonem.

-Macie puchar? - szepnął konspiracyjnie.

-Nie - tu zapał Zabiniego osłabł - ale mamy Księgę Starożytności - odpowiedziałam dumna z siebie.

-No nieźle!

sobota, 4 marca 2017

Rozdział 12

Theodor

- Dlaczego tego nie zauważyłem pierwszy?! Wyszedłem na debila, a przecież nim nie jestem! - krzyknąłem zdenerwowany. Jak to możliwe, że okazałem się takim niedbalcem. I to na dodatek przy osobie, z którą konkuruję o tytuł najmądrzejszego ucznia w Hogwarcie! Głupia gryfonka! Że też zachciało jej się przyglądać temu durnemu betonowi! Totalnie mnie ośmieszyła. Czuję się... czuję się jak... jak...

-Debil, który gada do siebie? - dokończył Draco.

-Dokła... aaa... NIE! Czekaj? A właściwie, to skąd ty wiesz niby co sobie w myślach mówię?! Chyba nie bawisz się oklumencją? - zapytałem lekko zniesmaczony wiedzą szarookiego.

-A co? To zabronione? - powiedział naśladując głos Pansy, kiedy udaje głupią przed krukonami, żeby napisali jej prace domową.

-Niespodzianka! - rozłożyłem ręce w okazie mojego współczucia nad głupotą przyjaciela - jakby ktoś cię na tym przyłapał miał byś przerąbane.

-Och nie! Masz rację! Jeszcze by mnie do Dropsa wysłali! - zaśmiał się z mojego ostrzeżenia. Ignorant.

-Jakiego Dropsa? - zapytała zdziwiona Riddle, która właśnie do nas dołączyła w drodze na lekcje OPCM-u.

-Yyyy... hyhy... pojęcia nie mam - odpowiedział szybko Malfoy.

-Przecież przed chwilą...

-Zdawało ci się.

-Cokolwiek.

- Eee... to ja was zostawię samych - powiedziałem, po czym poprawiłem torbę na ramieniu i popędziłem do sali od obrony przed czarną magią.

Draco

-Czy on właśnie...?

-Dokładnie - zaśmiała się Hermiona.

-Pfff... przecież my nie... - spojrzałem jej w oczy

-Właśnie - szybko odwróciliśmy od siebie wzrok. Nagle błonia za oknem wydały mi się bardzo ciekawe.

-Powinniśmy przyspieszyć jeśli chcemy zdążyć na lekcje - zauważyła dziewczyna na co ja tylko uśmiechnąłem się szeroko odwracając się w jej stronę.

-Waliiiić to! - oznajmiłem i złapałem ją za ramię ciągnąc w stronę głównych schodów - Obiad dopiero za dwie godziny... co powiesz na małe oględziny?

-Ale.... lekcja... - opierała się, jednak widząc jak patrzę się na nią jak na tchórza zmieniła zdanie... chyba bo zaczęła mnie ciągnąć w przeciwną stronę. Ni to w stronę Wielkiej Sali ni w stronę klasy. Co ona kombinuje? Uśmiechnąłem się na samą myśl, że udał mi się przekonać największą cnotkę w Hogwarcie na wagary. Na dodatek panią prefekt! To się nazywa wyczyn. Powinienem za to dostać puchar.

-To gdzie mnie ciągniesz cukiereczku? Czyżby do składziku na miotły? Chcesz ze mną pobzykać? Bzzz bzzz? - zaytałem wiedząc, że ją tym zawstydzę.

-Nie... pomyślałam, że przyda nam się dobry kamuflaż - odpowiedziała próbując zakryć włosami zaczerwienione policzki. Punkcik dla króla Slytherinu! Mimo rozbawienia poczułem ekscytację... jaki to kamuflaż ma na myśli ta sprytna wiedźma?

-Oblejesz nas jakimś eliksirem na niewidzialność? Bo jeśli tak to extra! - chyba powiedziałem coś bardzo głupiego, bo patrzy się na mnie jak na... tego... jak to się mówi?

-Debil - czy ona mi czyta w myślach? Przyjrzałem jej się badawczo, ale nie wyglądała jakby właśnie wyszła mi z umysłu - nie ma czegoś takiego. Chodzi mi o pewną rzecz, która jest w posiadaniu Harry'ego i bardzo często ratowała nas z opresji.

-Czyli co? - zacząłem podejrzewać o czym mówi, ale nie chce mi się wierzyć, żeby akurat Potter miał to co mam na myśli.

-Jak nam się uda włamać do wierzy Gryffindoru to sam się przekonasz.

-Aha. Ok... czekaj... włamać gdzie?! - ja. pieprzę. czy. ta. dziewczyna. ma. wszystko. w. porządku. z. główką? - chyba sobie ze mnie żartujesz.

-Nie, jakbyś nie zauważył byłam gryfonką i na początku roku szkolnego jako prefekt dostałam karteczkę z hasłem i jeśli jeszcze go nie zmieniono to bez większego problemu dostaniemy się do wieży - niech mnie ktoś kopnie bo nie wierzę! Tyle razy z Blaisem próbowałem włamać się do tej powalonej wierzy, a to głupie marzenie spełni ta dziewica... znaczy... dziewczyna! Lol... Czy ja się właśnie poprawiłem w myślach?

-Ale odjazd!

-Nie podniecaj się tak chłopcze. Jeśli podacie złe hasło nie macie co liczyć na moją współpracę - powiedziała... spróchniała... wredna... baba na obrazie.

-Witaj Gruba Damo - zaczęła Gran... Riddle.

-Witaj "była" gryfonko - podkreślając słowo "była" brzydka dama, czy jakoś tak, zwróciła się do Hermiony.

-Zakochany centaur - co?! Chyba jej się coś przekręciło w główce...

-Co proszę? - wystraszyła się ta kupa farby.

-To jest hasło.

-Ale przecież to nie jest to, które było na początku roku - zdziwiła się.

-Wiem. Podejrzewałam, że gryfoni zmienili hasło już na samym początku, więc parę dni temu udawałam gryfonkę przy pierwszorocznych, oczywiście nie obyło się bez paru deformacji, ale w każdym razie... usłyszałam jak wymawiają hasło - uśmiechnęła się przebiegle ślizgonka kończąc tłumaczenie tej starej jędzy jak zdobyła hasło. Ach... jestem z niej dumny.

-Zatem... zapraszam - powiedział zrezygnowany portret.

***

-Ale tu syf! - powtórzyła po raz... milionowy Riddle.

-No nie gadaj, nie zauważyłem!

-Ech, dobra zapomnij - siedzimy w dormitorium chłopca który przeżył już z półgodziny... no może przesadzam... z pięć minut, które ciągną się jak półgodziny i nadal nie znaleźliśmy tej "rzeczy". To mnie przerasta. Wchodzenie tutaj to frajda, al. grzebanie w rzeczach Wbrańca bez możliwości "pożyczenia" sobie czegoś jest dobijające.

-MAM! - krzyknęła nagle Miona, jednak jej zapał ostygł gdy odwróciła się w moją stronę. Co do? Nie zdążyłem się ruszyć, kiedy poczułem magiczny patyk wbijający się w mój krzyż.

No to pozamiatane.

-Dean? Co... co ty tu robisz?

-Mógłbym zapytać o to samo... Hermiono - powiedział oschle Deanuś... HA! Ja myślałem, że to Potti, albo Wiewiór, a to jakiś tam kolega z pokoiku. Łatwo pójdzie, tylko co by tu na niego... O tak! Mam! ...

-Obliviate - krzyknąłem obracając się szybko. Jest! Chłopczyk upadł teraz trzeba zebrać szczene

exGranger z podłogi i możemy spadać - Riddle bierz to coś i spadamy!

-Co? - zapytała spetryfikowana dziewczyna. Co ja tu z nią mam.

-Spadamy - już złapałem za klamkę kiedy usłyszałem kroki na schodach i znajome sapanie - Wiewióreczka tu zaraz wpadnie! - szepnąłem zdenerwowany - jak stąd wyjść bez konieczności spotkania rudego... jak tu. Ach tak! Złap się mocno kotku skaczemy!


-Maalfoyy? Co ty? AAAAAAAAAAA!!!!!


Wielki come back! Wiem, że pewnie i tak nikt tu już nie zagląda, ale obiecałam sobie skończyć to opowiadanie i tak zrobie! 
Jednak jeśli ktoś nadak tu zagląda proszę o komentarze, zawsze miło widzieć, że pisze się nie tylko dla siebie 😏