sobota, 19 marca 2016

Rozdział 6

Dlaczego się tak dzieje, że w jednym momencie tracimy przyjaciół, którzy mieli być na zawsze?

Nie mogę tego zrozumieć. Wiem, że się zmieniłam, wiem, że teraz nie jestem podobna do tej starej Hermiony i wiem, że teraz nie jestem gryffonką, ale wiem też, że nic złego jeszcze nikomu nie zrobiłam. Więc skąd się wzięły wszędzie te nienawistne miny?

-Bo jesteś córką Voldemorta idiotko! - odpowiedziała moja podświadomość.

-No tak. Głupie pytania. - szepnęłam do siebie.

-Coś mówiłaś? - zapytała mnie Pansy, która szła obok mnie. Zmierzałyśmy właśnie do gabinetu Dumbledora, by poinformować go, że Parkinson oddała mi swoją posadę prefekta, żeby mógł to zatwierdzić w jakichś tam papierach.

-Nie. - odpowiedziałam dosłownie sekundę przed tym jak zderzyłam się z czyimś ciałem. Ślizgonka wciągnęła głośno powietrze, a osoba, na którą wpadłam podała mi rękę, pomagając wstać z podłogi. I wtedy spojrzałam mu w twarz.

-Harry. - powiedziałam cicho, niedowierzając mojemu pechowi.  Chłopak podrapał się po głowie, jak zawsze, gdy znajdował się w niezręcznej dla niego sytuacji.

-Hermiona… Eh… przepraszam, nie patrzyłem przed siebie idąc. – wytłumaczył mi i już chciał mnie wyminąć, kiedy Pansy zabrała głos.

-Tylko tyle Potter? Wpadasz na swoją najlepszą przyjaciółkę i nawet się nie przywitasz?

-Ja… Yyy… Naprawdę się spieszę. Przepraszam. – odszedł pospiesznie nie odwracając się za siebie. Westchnęłam cicho.

-Chodź Pan.

***

Czyli mam rozumieć, że panna Parkinson rezygnuje ze swojego obowiązku prefekta Slytherinu na rzecz panny Riddle? – podsumował dyrektor po tym jak z czarnowłosą przedstawiłyśmy mu naszą decyzję.

-Tak – odpowiedziałyśmy równocześnie. Albus Dumbledore spojrzał na nas swoim prześwitującym wzrokiem.

-No cóż, jeśli panna Riddle chce się podjąć stanowiska, nie mam nic przeciwko. – w tej chwili myślałam, że spadnę z krzesła.

-Naprawdę?! – wymsknęło mi się, jednak szybko zakryłam sobie usta.

-Naprawdę. – potwierdził starzec. W tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi.

-Proszę – krzyknął od razu Dumbledore. Do gabinetu weszła z gracją profesor McGonagall i na mój i Pansy stanęła jak wryta.

-Oh

-Pani profesor. Czy coś się stało? – zapytał nieco rozbawiony dyrektor Hogwartu.

-Eee… Albusie, ja przyszłam właśnie z tobą porozmawiać. – odpowiedziała kobieta. Jednak, gdy zobaczyła nasze miny, od razu dodała - Na osobności.

-Oczywiście, właśnie skończyliśmy, możecie już wyjść dziewczynki. – posłusznie wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Zanim wyszłyśmy powiedziałyśmy obie <<Dowidzenia>>, a ja mogłabym przysiąc, że Dumbledore mrugnął mi na pożegnanie.

***

Czekaj, bo ja chyba nie zrozumiałam… Chcesz mi powiedzieć, że masz znaleźć dla swojego ojca puchar Zeusa?! – krzyknęła Parkinson, po tym jak opowiedziałam jej i Blaise’owi o liście od Voldemorta.

-Dopisuje się do pytanio-krzyku! – powiedział podekscytowany Zabini i zaczął machać ręką, żeby zwrócić na siebie moją uwagę, a ja zaśmiałam się na jego dziecinne zachowanie.

-No tak, Pansy. – dziewczyna otworzyła z wrażenia buzię.

-Super.

-Ale chwila, chwila – zaczął ślizgon – Co z Draco? Chyba mu też o tym powiesz, co nie?

-No… tak, Blaise

-Masz zamiar dzisiaj mówić "no tak", czy przejdziemy już do momentu, w którym to nam się żalisz, że mu nie ufasz…

-Kto, komu nie ufa? – zapytał Malfoy, który właśnie wszedł do salonu Slytherinu. Wszyscy spojrzeliśmy na niego wystraszeni.

-Stary… Myślałem, że ty już dawno śpisz w swoim dormitorium. – zaczął biedny Zabini wstając z podłogi, na którą upadł, gdy blondyn się odezwał
  

-Byłem… Gdzieś…

1 komentarz:

  1. Uuuu... spotkanko Hermiony i Harry'ego. Szkoda, że nie porozmiawiali ;(
    I co ja widzę Pansy zrezygnowała z bycia prefektem dla Hermi ;)
    Martwi mnie ten nieszczęsny Draco i czekam, aż w końcu zacznie się Dramione :)))
    Kocham Blaise'a <333 Takie małe info xDDD
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Zaczarowana <3

    OdpowiedzUsuń

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!