Dlaczego się tak dzieje, że w jednym momencie tracimy
przyjaciół, którzy mieli być na zawsze?
Nie mogę tego zrozumieć. Wiem, że się zmieniłam, wiem, że
teraz nie jestem podobna do tej starej Hermiony i wiem, że teraz nie jestem
gryffonką, ale wiem też, że nic złego jeszcze nikomu nie zrobiłam. Więc skąd
się wzięły wszędzie te nienawistne miny?
-Bo jesteś córką
Voldemorta idiotko! - odpowiedziała moja
podświadomość.
-No tak. Głupie pytania. - szepnęłam do siebie.
-Coś mówiłaś? - zapytała mnie Pansy, która szła obok mnie.
Zmierzałyśmy właśnie do gabinetu Dumbledora, by poinformować go, że Parkinson
oddała mi swoją posadę prefekta, żeby mógł to zatwierdzić w jakichś tam
papierach.
-Nie. - odpowiedziałam dosłownie sekundę przed tym jak
zderzyłam się z czyimś ciałem. Ślizgonka wciągnęła głośno powietrze, a osoba,
na którą wpadłam podała mi rękę, pomagając wstać z podłogi. I wtedy spojrzałam
mu w twarz.
-Harry. - powiedziałam cicho, niedowierzając mojemu
pechowi. Chłopak podrapał się po głowie, jak zawsze, gdy znajdował się w
niezręcznej dla niego sytuacji.
-Hermiona… Eh… przepraszam, nie patrzyłem przed siebie idąc.
– wytłumaczył mi i już chciał mnie wyminąć, kiedy Pansy zabrała głos.
-Tylko tyle Potter? Wpadasz na swoją najlepszą przyjaciółkę
i nawet się nie przywitasz?
-Ja… Yyy… Naprawdę się spieszę. Przepraszam. – odszedł
pospiesznie nie odwracając się za siebie. Westchnęłam cicho.
-Chodź Pan.
***
Czyli mam rozumieć, że panna Parkinson rezygnuje ze swojego
obowiązku prefekta Slytherinu na rzecz panny Riddle? – podsumował dyrektor po
tym jak z czarnowłosą przedstawiłyśmy mu naszą decyzję.
-Tak – odpowiedziałyśmy równocześnie. Albus Dumbledore
spojrzał na nas swoim prześwitującym wzrokiem.
-No cóż, jeśli panna Riddle chce się podjąć stanowiska, nie
mam nic przeciwko. – w tej chwili myślałam, że spadnę z krzesła.
-Naprawdę?! – wymsknęło mi się, jednak szybko zakryłam sobie
usta.
-Naprawdę. – potwierdził starzec. W tej samej chwili rozległo
się pukanie do drzwi.
-Proszę – krzyknął od razu Dumbledore. Do gabinetu weszła z
gracją profesor McGonagall i na mój i Pansy stanęła jak wryta.
-Oh
-Pani profesor. Czy coś się stało? – zapytał nieco
rozbawiony dyrektor Hogwartu.
-Eee… Albusie, ja przyszłam właśnie z tobą porozmawiać. –
odpowiedziała kobieta. Jednak, gdy zobaczyła nasze miny, od razu dodała - Na
osobności.
-Oczywiście, właśnie skończyliśmy, możecie już wyjść
dziewczynki. – posłusznie wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Zanim wyszłyśmy
powiedziałyśmy obie <<Dowidzenia>>, a ja mogłabym przysiąc, że
Dumbledore mrugnął mi na pożegnanie.
***
Czekaj, bo ja chyba nie zrozumiałam… Chcesz mi powiedzieć,
że masz znaleźć dla swojego ojca puchar Zeusa?! – krzyknęła Parkinson, po tym
jak opowiedziałam jej i Blaise’owi o liście od Voldemorta.
-Dopisuje się do pytanio-krzyku! – powiedział podekscytowany
Zabini i zaczął machać ręką, żeby zwrócić na siebie moją uwagę, a ja zaśmiałam
się na jego dziecinne zachowanie.
-No tak, Pansy. – dziewczyna otworzyła z wrażenia buzię.
-Super.
-Ale chwila, chwila – zaczął ślizgon – Co z Draco? Chyba mu
też o tym powiesz, co nie?
-No… tak, Blaise
-Masz zamiar dzisiaj mówić "no tak", czy
przejdziemy już do momentu, w którym to nam się żalisz, że mu nie ufasz…
-Kto, komu nie ufa? – zapytał Malfoy, który właśnie wszedł
do salonu Slytherinu. Wszyscy spojrzeliśmy na niego wystraszeni.
-Stary… Myślałem, że ty już dawno śpisz w swoim dormitorium.
– zaczął biedny Zabini wstając z podłogi, na którą upadł, gdy blondyn się
odezwał
-Byłem… Gdzieś…
Uuuu... spotkanko Hermiony i Harry'ego. Szkoda, że nie porozmiawiali ;(
OdpowiedzUsuńI co ja widzę Pansy zrezygnowała z bycia prefektem dla Hermi ;)
Martwi mnie ten nieszczęsny Draco i czekam, aż w końcu zacznie się Dramione :)))
Kocham Blaise'a <333 Takie małe info xDDD
Pozdrawiam i weny życzę!
Zaczarowana <3